Najważniejsze informacje dla biznesu

Jakóbik: Polsko, nie prowadź na gazie nawet jeśli wygrasz taksonomię!

Jak przeprowadzić transformację energetyczną z pomocą energetyki gazowej tak, aby nie skończyła się problemami politycznymi, ekonomicznymi i społecznymi znanymi z sektora węglowego? Polacy nie można polegać zbytnio na gazie, nawet jeśli obronią go w sporze o taksonomię unijną – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Gaz będzie miał kiedyś tak ciężko jak węgiel

Taksonomia to regulacje pozwalające określić które technologie są zrównoważone, korzystne dla klimatu i powinny przez to liczyć na wsparcie unijne. Trwa spór o to, które technologie energetyczne powinny zostać za takie uznane. O ile spór o rolę atomu w taksonomii jest mniej istotny dla Polski, która będzie szukać finansowania u partnera zagranicznego i we własnym budżecie, o tyle spór o gaz może przesądzić o ostatecznych kosztach polskiej transformacji energetycznej przekładającej się na stan portfela każdego mieszkańca naszego kraju.

Szkic taksonomii przygotowywanej przez Komisję Europejską wyciekł do mediów i zakłada wyśrubowane warunki udzielenia wsparcia finansowego inwestycjom gazowym. Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej widzianą przez Reuters istniejące elektrociepłownie gazowe zostaną oznaczone jako inwestycja zrównoważona tylko pod warunkiem, że zainwestują w technologie wychwytywania emisji gazów cieplarnianych pozwalających utrzymać emisję do 270 g CO2/KWh i będą pracować co najmniej do 2025 roku włącznie. Kolejny warunek to zastąpienie taką jednostką starej, bardziej emisyjnej. Przykładem takich inwestycji mogą być nowe bloki gazowe w elektrociepłowniach węglowych w Polsce, jak Siekierki czy Żerań w Warszawie. Elektrownie i elektrociepłownie gazowe, które nie zastępują starych jednostek o większej emisji dostaną zieloną etykietę tylko pod warunkiem utrzymania emisji poniżej 100 g CO2/KWh w całym cyklu życia. Oznacza to konieczność drogich inwestycji w technologie wychwytywania gazów cieplarnianych w celu zakwalifikowania się do wsparcia finansowego zgodnego z ideą zrównoważonego rozwoju.

Reuters podaje, że propozycja Komisji Europejskiej zostanie oficjalnie przedstawiona do 21 kwietnia, ale już teraz trwa spór dwóch koalicji krajów członkowskich. Decyzja może zostać podważona tylko z pomocą weta większości państw unijnych. Dziesięć z nich, w tym Polska, wezwało Komisję do uznania elektrowni gazowych za inwestycje zrównoważone, ponieważ chcą ich używać do transformacji energetycznej. Kraje polegające w mniejszym stopniu na paliwach kopalnych, jak Dania i Hiszpania, domagają się utrzymania ostrych warunków taksonomii. Co ciekawe, Reuters podkreśla, że Komisja może brać pod uwagę także emisje metanu istotne w sektorze gazowym. Bruksela przygotowała strategię metanową, która postuluje walkę z emisjami tego gazu cieplarnianego, a ta może uderzyć w projekty gazowe w Unii Europejskiej.

Należy się spodziewać, że nawet jeżeli finansowanie gazu zostanie utrzymane w ramach ostatecznych zapisów o taksonomii, rozwój unijnej polityki klimatycznej będzie utrudniał funkcjonowanie energetyki gazowej w Unii Europejskiej podobnie, jak stopniowo wykluczał z rynku węglową. Ostracyzm wobec węgla sięgnął stopnia, który sprawił, że Polacy wycofali się ostatecznie z planu budowy ostatniego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka C jako przedsięwzięcia, które nie może być rentowne w obliczu wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu handlu emisjami EU ETS. Jeżeli ceny uprawnień będą rosły dalej, także nowy blok gazowy w Ostrołęce i inne inwestycje gazowe, mogą stać się aktywami osieroconymi. Oznacza to, że jeśli sektor gazu w Polsce będzie przerośnięty, może w przyszłości wymagać osłon socjalnych znanych z sektora węglowego oraz rozmów o umowie społecznej z górnikami. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym w latach trzydziestych albo czterdziestych dwudziestego pierwszego wieku będą potrzebne rozmowy o umowie społecznej na rzecz sektora gazowego. Wówczas wielomiliardowe inwestycje w elektrownie gazowe będą musiały zostać poparte kolejnymi miliardami na wygaszanie tego sektora, analogicznie do zjawisk już widocznych w sektorze węglowym i powstających już teraz planów wyłączania bloków na węgiel dopiero co oddanych do użytku.

– Wzrost zapotrzebowania na gaz może się pojawić między 2024 a 2030 rokiem, kiedy nowe elektrownie gazowe rozpoczną pracę. Będzie to na początku znaczny wzrost a potem po 2030 roku utrzyma się na stabilnym poziomie – przewiduje pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Naimski w komentarzu dla Reutersa posiłkując się szacunkami Gaz-Systemu, który przewiduje wzrost zapotrzebowania na gaz w Polsce przez transformację energetyczną na gazie o 60 procent, czyli z około 20 do 31 mld m sześc. rocznie. Zapewnia, że dzięki projektom dywersyfikacyjnym jak rozbudowywany terminal LNG w Świnoujściu (7,5 mld m sześc. rocznie), gazociąg Baltic Pipe (10 mld) i pływający gazoport FSRU w Zatoce Gdańskiej (4,5-12 mld) Polska będzie mogła „elastycznie podchodzić do ilości importowanego gazu”. – Możemy uznać gaz za paliwo przejściowe, ale okres tego przejścia potrwa dziesiątki lat – zastrzegł minister Naimski. – Nie chcemy pozwolić na systemową zależność od importu energii. Do tego potrzebujemy gazu, ponieważ elektrownie gazowe można zbudować szybciej od planowanego terminu ukończenia elektrowni jądrowej – dodał.

Pierwszy reaktor jądrowy w Polsce ma być gotowy w 2033 roku, a rozstrzygające decyzje mają nastąpić dopiero na przełomie 2021 i 2022 roku, a zatem budujemy na styk.

Rekomendacje

  1. Polska nie może sobie zatem pozwolić na długofalowe uzależnienie sektora energetycznego od gazu ziemnego. Powinna z jednej strony inwestować w tak zwane gazy odnawialne: wodór z różnych źródeł, także atomu, i biogaz, a z drugiej ograniczać rolę gazu w transformacji energetycznej do niezbędnego minimum.
  2. Budowa elektrowni jądrowej pozwalającej zabezpieczać energetykę odnawialną i zmniejszać zależność od gazu ma także uzasadnienie ekonomiczne, bo sprawi, że Polska w mniejszym stopniu zderzy się z widmem aktywów osieroconych w sektorze gazu.
  3. Kolejne rozwiązanie pozwalające zwiększyć wykorzystanie infrastruktury gazowej w Polsce to reeksport surowca docierającego do niej z różnych kierunków po zakończeniu kontraktu jamalskiego z rosyjskim Gazpromem. Eksperci USAID dowiedli, że odpowiednie zmiany regulacyjne mogą sprawić, że układ Polska-Ukraina-USA o dostawach LNG może być rentowny.
  4. Zastępowanie energetyki węglowej z pomocą atomu i gazu powinno być oczywiście wsparte szybkim rozwojem energetyki odnawialnej, która w coraz mniejszym stopniu będzie potrzebowała zabezpieczenia konwencjonalnego. Redukcja aktywów gazowych do niezbędnego minimum pozwoli z mniejszym obciążeniem ekonomicznym zrezygnować z nich w razie rozwoju możliwości technicznych pozwalających budować energetykę całkowicie opartą na źródłach odnawialnych.

Jakóbik: Gra o wodór. Nowy rozdział polityki energetycznej Polski i stary trylemat

+ posts

Jak przeprowadzić transformację energetyczną z pomocą energetyki gazowej tak, aby nie skończyła się problemami politycznymi, ekonomicznymi i społecznymi znanymi z sektora węglowego? Polacy nie można polegać zbytnio na gazie, nawet jeśli obronią go w sporze o taksonomię unijną – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Gaz będzie miał kiedyś tak ciężko jak węgiel

Taksonomia to regulacje pozwalające określić które technologie są zrównoważone, korzystne dla klimatu i powinny przez to liczyć na wsparcie unijne. Trwa spór o to, które technologie energetyczne powinny zostać za takie uznane. O ile spór o rolę atomu w taksonomii jest mniej istotny dla Polski, która będzie szukać finansowania u partnera zagranicznego i we własnym budżecie, o tyle spór o gaz może przesądzić o ostatecznych kosztach polskiej transformacji energetycznej przekładającej się na stan portfela każdego mieszkańca naszego kraju.

Szkic taksonomii przygotowywanej przez Komisję Europejską wyciekł do mediów i zakłada wyśrubowane warunki udzielenia wsparcia finansowego inwestycjom gazowym. Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej widzianą przez Reuters istniejące elektrociepłownie gazowe zostaną oznaczone jako inwestycja zrównoważona tylko pod warunkiem, że zainwestują w technologie wychwytywania emisji gazów cieplarnianych pozwalających utrzymać emisję do 270 g CO2/KWh i będą pracować co najmniej do 2025 roku włącznie. Kolejny warunek to zastąpienie taką jednostką starej, bardziej emisyjnej. Przykładem takich inwestycji mogą być nowe bloki gazowe w elektrociepłowniach węglowych w Polsce, jak Siekierki czy Żerań w Warszawie. Elektrownie i elektrociepłownie gazowe, które nie zastępują starych jednostek o większej emisji dostaną zieloną etykietę tylko pod warunkiem utrzymania emisji poniżej 100 g CO2/KWh w całym cyklu życia. Oznacza to konieczność drogich inwestycji w technologie wychwytywania gazów cieplarnianych w celu zakwalifikowania się do wsparcia finansowego zgodnego z ideą zrównoważonego rozwoju.

Reuters podaje, że propozycja Komisji Europejskiej zostanie oficjalnie przedstawiona do 21 kwietnia, ale już teraz trwa spór dwóch koalicji krajów członkowskich. Decyzja może zostać podważona tylko z pomocą weta większości państw unijnych. Dziesięć z nich, w tym Polska, wezwało Komisję do uznania elektrowni gazowych za inwestycje zrównoważone, ponieważ chcą ich używać do transformacji energetycznej. Kraje polegające w mniejszym stopniu na paliwach kopalnych, jak Dania i Hiszpania, domagają się utrzymania ostrych warunków taksonomii. Co ciekawe, Reuters podkreśla, że Komisja może brać pod uwagę także emisje metanu istotne w sektorze gazowym. Bruksela przygotowała strategię metanową, która postuluje walkę z emisjami tego gazu cieplarnianego, a ta może uderzyć w projekty gazowe w Unii Europejskiej.

Należy się spodziewać, że nawet jeżeli finansowanie gazu zostanie utrzymane w ramach ostatecznych zapisów o taksonomii, rozwój unijnej polityki klimatycznej będzie utrudniał funkcjonowanie energetyki gazowej w Unii Europejskiej podobnie, jak stopniowo wykluczał z rynku węglową. Ostracyzm wobec węgla sięgnął stopnia, który sprawił, że Polacy wycofali się ostatecznie z planu budowy ostatniego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka C jako przedsięwzięcia, które nie może być rentowne w obliczu wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu handlu emisjami EU ETS. Jeżeli ceny uprawnień będą rosły dalej, także nowy blok gazowy w Ostrołęce i inne inwestycje gazowe, mogą stać się aktywami osieroconymi. Oznacza to, że jeśli sektor gazu w Polsce będzie przerośnięty, może w przyszłości wymagać osłon socjalnych znanych z sektora węglowego oraz rozmów o umowie społecznej z górnikami. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym w latach trzydziestych albo czterdziestych dwudziestego pierwszego wieku będą potrzebne rozmowy o umowie społecznej na rzecz sektora gazowego. Wówczas wielomiliardowe inwestycje w elektrownie gazowe będą musiały zostać poparte kolejnymi miliardami na wygaszanie tego sektora, analogicznie do zjawisk już widocznych w sektorze węglowym i powstających już teraz planów wyłączania bloków na węgiel dopiero co oddanych do użytku.

– Wzrost zapotrzebowania na gaz może się pojawić między 2024 a 2030 rokiem, kiedy nowe elektrownie gazowe rozpoczną pracę. Będzie to na początku znaczny wzrost a potem po 2030 roku utrzyma się na stabilnym poziomie – przewiduje pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Naimski w komentarzu dla Reutersa posiłkując się szacunkami Gaz-Systemu, który przewiduje wzrost zapotrzebowania na gaz w Polsce przez transformację energetyczną na gazie o 60 procent, czyli z około 20 do 31 mld m sześc. rocznie. Zapewnia, że dzięki projektom dywersyfikacyjnym jak rozbudowywany terminal LNG w Świnoujściu (7,5 mld m sześc. rocznie), gazociąg Baltic Pipe (10 mld) i pływający gazoport FSRU w Zatoce Gdańskiej (4,5-12 mld) Polska będzie mogła „elastycznie podchodzić do ilości importowanego gazu”. – Możemy uznać gaz za paliwo przejściowe, ale okres tego przejścia potrwa dziesiątki lat – zastrzegł minister Naimski. – Nie chcemy pozwolić na systemową zależność od importu energii. Do tego potrzebujemy gazu, ponieważ elektrownie gazowe można zbudować szybciej od planowanego terminu ukończenia elektrowni jądrowej – dodał.

Pierwszy reaktor jądrowy w Polsce ma być gotowy w 2033 roku, a rozstrzygające decyzje mają nastąpić dopiero na przełomie 2021 i 2022 roku, a zatem budujemy na styk.

Rekomendacje

  1. Polska nie może sobie zatem pozwolić na długofalowe uzależnienie sektora energetycznego od gazu ziemnego. Powinna z jednej strony inwestować w tak zwane gazy odnawialne: wodór z różnych źródeł, także atomu, i biogaz, a z drugiej ograniczać rolę gazu w transformacji energetycznej do niezbędnego minimum.
  2. Budowa elektrowni jądrowej pozwalającej zabezpieczać energetykę odnawialną i zmniejszać zależność od gazu ma także uzasadnienie ekonomiczne, bo sprawi, że Polska w mniejszym stopniu zderzy się z widmem aktywów osieroconych w sektorze gazu.
  3. Kolejne rozwiązanie pozwalające zwiększyć wykorzystanie infrastruktury gazowej w Polsce to reeksport surowca docierającego do niej z różnych kierunków po zakończeniu kontraktu jamalskiego z rosyjskim Gazpromem. Eksperci USAID dowiedli, że odpowiednie zmiany regulacyjne mogą sprawić, że układ Polska-Ukraina-USA o dostawach LNG może być rentowny.
  4. Zastępowanie energetyki węglowej z pomocą atomu i gazu powinno być oczywiście wsparte szybkim rozwojem energetyki odnawialnej, która w coraz mniejszym stopniu będzie potrzebowała zabezpieczenia konwencjonalnego. Redukcja aktywów gazowych do niezbędnego minimum pozwoli z mniejszym obciążeniem ekonomicznym zrezygnować z nich w razie rozwoju możliwości technicznych pozwalających budować energetykę całkowicie opartą na źródłach odnawialnych.

Jakóbik: Gra o wodór. Nowy rozdział polityki energetycznej Polski i stary trylemat

+ posts

Najnowsze artykuły