Najważniejsze informacje dla biznesu

Jakóbik: Siemens i zagubione turbiny. Firma obiecywała Rosji współpracę

Źródła BiznesAlert.pl przekonują, że niemiecki Siemens nie mógł „zgubić” turbin, które potem znalazły się wbrew sankcjom na okupowanym Krymie. Jeżeli spojrzeć na historię relacji tej firmy z Rosją można nabrać przekonania, że w opisywanej aferze celowo mataczy.

Rosja potrzebuje w sumie czterech turbin gazowych do uruchomienia elektrowni gazowych, które uniezależni okupowany półwysep od dostaw energii z macierzy, z Ukrainy. Dwie mają trafić do obiektu w Sewastopolu, a dwie do Symferopola.

Tymczasem dostawca tego rodzaju sprzętu, niemiecki Siemens poinformował, że „wbrew jego woli” co najmniej dwie z czterech turbin gazowych, które dostarczył klientowi w Rosji, zostały przerzucone na Krym, co jest sprzeczne z warunkami kontraktu i oznacza naruszenie unijnych sankcji nałożonych na Rosję za aneksję Krymu. Rzecznik Siemensa powiedział, że tym klientem jest państwowa firma Technopromeksport.

– Jeżeli dostawa na Krym turbin gazowych firmy Siemens potwierdzi się, będzie to poważnym naruszeniem kontraktu i „silnym ciosem w inwestycje w Rosji” – powiedział 11 lipca ambasador Niemiec w Moskwie Rudiger von Fritsch.

Rosjanie przekonują zaś, że krymskie turbiny są ich rodzimej produkcji. Cały sprzęt dostarczany na Krym, w tym turbiny, jest produkowany w Rosji – zapewnił w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w odpowiedzi na zarzuty niemieckiego Siemensa o przerzucenie na Krym dwóch turbin dostarczonych przez koncern klientowi w Rosji. Rząd niemiecki umył ręce, stwierdzając że to do Siemensa należy udowodnienie, że nie złamał sankcji.
Dwaj reporterzy Reutersa informują, że do portu w krymskiej Feodosii przypłynęły dwie nowe turbiny gazowe od niemieckiego Siemensa. Reuters nie ma potwierdzenia przynależności sprzętu. Wyglądają jednak jak turbiny niemieckiej firmy.

Siemens przyznał, że co najmniej dwie z czterech turbin sprzedanych rosyjskiemu Technopromexportowi trafiło na Krym. Skierował sprawę do sądu w Moskwie, bo współpraca gospodarcza z okupowanym półwyspem jest zabroniona przez sankcje USA i Unii Europejskiej. Oczekuje, że Rosjanie dostarczą turbiny do Tamanu, który nie jest objęty sankcjami i był oficjalnym kierunkiem dostaw od Siemensa.Rzecznik Siemensa Yashar Azad informuje, że firma nadal zbiera fakty związane z pojawieniem się turbin na Krymie, a także ich rzeczywistą lokalizacją. Odmówił dalszego komentarza.

W przekonaniu analityków sektora energetycznego, z którymi rozmawiał BiznesAlert.pl firmie tak poważnej jak Siemens trudno byłoby „zgubić” kosztowne turbiny gazowe. – To może być próba zrzucenia z siebie odpowiedzialności za złamanie sankcji wobec Rosji – ocenia jeden z nich. – To tak jak z tłumaczeniem, że kontrowersyjny Nord Stream 2 to przedsięwzięcie firm niezależne od rządów w Berlinie i Moskwie. To bezczelne – mówi inny.

Więcej światła na sprawę rzucają deklaracje Siemensa jeszcze z 2014 roku. Trzy lata temu, 19 marca, siły rosyjskie zajęły ukraiński Krym. Już 26 dnia tamtego miesiąca Moskwę odwiedził Joe Kaeser, dyrektor wykonawczy niemieckiej firmy. Tłumaczył potem w zachodnich mediach, że dla Siemensa najważniejsze jest utrzymanie dialogu z Rosjanami. Tymczasem wtedy niemiecki rząd, podobnie jak obecnie, nie zdyscyplinował Siemensa i jemu pozostawił relacje ze stroną rosyjską.

W Moskwie zadeklarował, że zamierza długoterminowo utrzymać zaangażowanie w Rosji pomimo rosnącego wówczas apetytu USA i Unii Europejskiej na sankcje przeciwko Rosjanom, które ostatecznie weszły w życie w lipcu tego roku. Wykluczyły współpracę z rosyjskim sektorem bankowym, naftowym i zbrojeniowym, a także z podmiotami zaangażowanymi w nielegalną aneksję Krymu. Tym samym niedozwolone jest dostarczanie sprzętu, który pozwoli

Rosji uniezależnić półwysep od macierzy. Turbiny Siemensa mogą w tym pomóc. Czy Siemens mataczy w sprawie turbin na Krymie? To kolejny przypadek kiedy działanie firm niemieckich jest sprzeczne z interesem Unii Europejskiej za niemym przyzwoleniem Berlina. Być może sprawą powinna zająć się Bruksela.

+ posts

Źródła BiznesAlert.pl przekonują, że niemiecki Siemens nie mógł „zgubić” turbin, które potem znalazły się wbrew sankcjom na okupowanym Krymie. Jeżeli spojrzeć na historię relacji tej firmy z Rosją można nabrać przekonania, że w opisywanej aferze celowo mataczy.

Rosja potrzebuje w sumie czterech turbin gazowych do uruchomienia elektrowni gazowych, które uniezależni okupowany półwysep od dostaw energii z macierzy, z Ukrainy. Dwie mają trafić do obiektu w Sewastopolu, a dwie do Symferopola.

Tymczasem dostawca tego rodzaju sprzętu, niemiecki Siemens poinformował, że „wbrew jego woli” co najmniej dwie z czterech turbin gazowych, które dostarczył klientowi w Rosji, zostały przerzucone na Krym, co jest sprzeczne z warunkami kontraktu i oznacza naruszenie unijnych sankcji nałożonych na Rosję za aneksję Krymu. Rzecznik Siemensa powiedział, że tym klientem jest państwowa firma Technopromeksport.

– Jeżeli dostawa na Krym turbin gazowych firmy Siemens potwierdzi się, będzie to poważnym naruszeniem kontraktu i „silnym ciosem w inwestycje w Rosji” – powiedział 11 lipca ambasador Niemiec w Moskwie Rudiger von Fritsch.

Rosjanie przekonują zaś, że krymskie turbiny są ich rodzimej produkcji. Cały sprzęt dostarczany na Krym, w tym turbiny, jest produkowany w Rosji – zapewnił w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w odpowiedzi na zarzuty niemieckiego Siemensa o przerzucenie na Krym dwóch turbin dostarczonych przez koncern klientowi w Rosji. Rząd niemiecki umył ręce, stwierdzając że to do Siemensa należy udowodnienie, że nie złamał sankcji.
Dwaj reporterzy Reutersa informują, że do portu w krymskiej Feodosii przypłynęły dwie nowe turbiny gazowe od niemieckiego Siemensa. Reuters nie ma potwierdzenia przynależności sprzętu. Wyglądają jednak jak turbiny niemieckiej firmy.

Siemens przyznał, że co najmniej dwie z czterech turbin sprzedanych rosyjskiemu Technopromexportowi trafiło na Krym. Skierował sprawę do sądu w Moskwie, bo współpraca gospodarcza z okupowanym półwyspem jest zabroniona przez sankcje USA i Unii Europejskiej. Oczekuje, że Rosjanie dostarczą turbiny do Tamanu, który nie jest objęty sankcjami i był oficjalnym kierunkiem dostaw od Siemensa.Rzecznik Siemensa Yashar Azad informuje, że firma nadal zbiera fakty związane z pojawieniem się turbin na Krymie, a także ich rzeczywistą lokalizacją. Odmówił dalszego komentarza.

W przekonaniu analityków sektora energetycznego, z którymi rozmawiał BiznesAlert.pl firmie tak poważnej jak Siemens trudno byłoby „zgubić” kosztowne turbiny gazowe. – To może być próba zrzucenia z siebie odpowiedzialności za złamanie sankcji wobec Rosji – ocenia jeden z nich. – To tak jak z tłumaczeniem, że kontrowersyjny Nord Stream 2 to przedsięwzięcie firm niezależne od rządów w Berlinie i Moskwie. To bezczelne – mówi inny.

Więcej światła na sprawę rzucają deklaracje Siemensa jeszcze z 2014 roku. Trzy lata temu, 19 marca, siły rosyjskie zajęły ukraiński Krym. Już 26 dnia tamtego miesiąca Moskwę odwiedził Joe Kaeser, dyrektor wykonawczy niemieckiej firmy. Tłumaczył potem w zachodnich mediach, że dla Siemensa najważniejsze jest utrzymanie dialogu z Rosjanami. Tymczasem wtedy niemiecki rząd, podobnie jak obecnie, nie zdyscyplinował Siemensa i jemu pozostawił relacje ze stroną rosyjską.

W Moskwie zadeklarował, że zamierza długoterminowo utrzymać zaangażowanie w Rosji pomimo rosnącego wówczas apetytu USA i Unii Europejskiej na sankcje przeciwko Rosjanom, które ostatecznie weszły w życie w lipcu tego roku. Wykluczyły współpracę z rosyjskim sektorem bankowym, naftowym i zbrojeniowym, a także z podmiotami zaangażowanymi w nielegalną aneksję Krymu. Tym samym niedozwolone jest dostarczanie sprzętu, który pozwoli

Rosji uniezależnić półwysep od macierzy. Turbiny Siemensa mogą w tym pomóc. Czy Siemens mataczy w sprawie turbin na Krymie? To kolejny przypadek kiedy działanie firm niemieckich jest sprzeczne z interesem Unii Europejskiej za niemym przyzwoleniem Berlina. Być może sprawą powinna zająć się Bruksela.

+ posts

Najnowsze artykuły