Mijający rok był dla niemieckiej branży wiatrowej bardzo trudny ze względu na wiele zwolnień i bankructw. Niektóre decyzje polityczne, które zostaną podjęte w 2020 roku zaważą na jej przetrwaniu i przyszłości transformacji energetycznej.
Rozbudowa turbin i odejście od węgla
Rok 2020 nie zapowiada się optymistycznie dla niemieckiej energetyki wiatrowej. Nadmierna biurokracja i znaczny sprzeciw społeczny sprowadziły ekspansję tego źródła energii do najniższego poziomu w XXI wieku, byli giganci przemysłowi borykają się z bankructwem, tysiące miejsc pracy zostały zlikwidowane, a kolejne są zagrożone. Zamiast pomóc branży rząd federalny chce teraz zwiększyć minimalną odległość od turbin wiatrowych do miast. Nawet najmniejsze osady powinny w przyszłości uniemożliwić budowę nowych turbin w promieniu 1000 metrów.
Niemieccy politycy muszą podjąć fundamentalną decyzję dotyczącą energetyki wiatrowej. Albo napędza budowę nowych turbin wiatrowych i zaakceptują fakt, że stanie się niepopularny wśród wielu mieszkańców, albo uzna, że jest wystarczająco dużo gruntów pod farmy wiatrowe i prawie 30 000 turbin wystarczy w gęsto zaludnionych Niemczech.
Na początku tego roku zwołana przez rząd komisja węglowa uzgodniła propozycję, jak pożegnać się z węglem w społecznie odpowiedzialny sposób. Do tej pory udało się uzgodnić plan odejścia od węgla kamiennego, natomiast negocjacje z przedsiębiorstwami energetycznymi w sprawie węgla brunatnego utknęły w martwym punkcie. Ciężka walka o węgiel będzie prawdopodobnie kontynuowana w 2020 roku. W tej chwili wygląda na to, że ustawa o odejściu od węgla może wejść w życie dopiero wiosną – ponad rok po końcowym raporcie komisji węglowej.
Spiegel/Michał Perzyński