Najważniejsze informacje dla biznesu

Europosłowie PO i PiS chcą pracować nad zmianą unijnych przepisów o kierowcach ciężarówek

Europosłowie PO i PiS zamierzają pracować nad zmianą unijnych przepisów, które ich zdaniem dyskryminują firmy przewozowe. Te zapisy dobijają europejski sektor transportowy – oceniła Elżbieta Łukacijewska (PO), a Kosma Złotowski (PiS) wskazał, że to przykład biurokracji tłamszącej europejską gospodarkę – czytamy w Polskiej Agencji Prasowej (PAP).

Założeniem tzw. pakietu mobilności, przyjętego przez UE w 2020 roku, jest poprawa warunków pracy kierowców. Nakłada on nowe obowiązki na firmy, które posiadają flotę ciężarówek i zajmują się transportem towarów w Europie. Siedem krajów unijnych – Litwa, Bułgaria, Rumunia, Cypr, Węgry, Malta i Polska – wniosło do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na te przepisy, domagając się ich unieważnienia. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej mają wiele firm działających na tym rynku i zdominowały przewóz towarów ciężarówkami w UE. Rządy tych krajów argumentowały, że pakiet mobilności nie przyczyni się do poprawy warunków pracy kierowców, a raczej wypchnie ich firmy z rynków Europy Zachodniej, bo są bardziej konkurencyjne.

W wydanym w piątek wyroku TSUE oddalił skargi sześciu krajów, w tym Polski, na unijne przepisy. Stwierdził jednak nieważność obowiązku powrotu pojazdów do bazy przedsiębiorstwa transportowego co osiem tygodni. Polscy europosłowie wyrok określili jako „małe zwycięstwo”.

– Jeśli z jednej strony walczymy o ochronę środowiska, a z drugiej strony nakazujemy powrót pustej ciężarówki co osiem tygodni, to jest to absurd i TSUE to potwierdził. Lepiej późno niż wcale – powiedziała PAP europosłanka Łukacijewska, komentując wyrok. Dodała, że w Brukseli zabiega o przeprowadzenie oceny wpływu całego pakietu mobilności na konkurencyjność branży.

Jak wskazała, wkrótce w Parlamencie Europejskim odbędzie się przesłuchanie kandydata na nowego komisarza transportu i zamierza zadać mu pytanie o jego podejście do pakietu mobilności.

– Biorąc pod uwagę brak kierowców, wzrastające koszty funkcjonowania polskich i europejskich firm, jest niedopuszczalne, żeby przyjmować propozycje, które zamiast wspierać i pomagać, dobijają europejski sektor transportowy. Problemem jest też dumping (stosowany przez firmy) spoza UE – podkreśliła. Powiedziała, że innym absurdem pakietu mobilności jest obowiązek odpoczynku kierowców na parkingach, których po prostu nie ma.

Także w ocenie europosła Złotowskiego wyrok TSUE w sprawie pakietu mobilności to tylko częściowo dobra wiadomość.

– Cieszy fakt, że zniknie kosztowny absurd, jakim był obowiązek powrotu ciężarówki co osiem tygodni do państwa rejestracji. Od początku było wiadomo, że miał to być środek do administracyjnego ograniczenia konkurencji na europejskim rynku usług transportowych. Przepis ten nie miał żadnego uzasadnienia z punktu widzenia warunków pracy kierowców, a – jak potwierdziły analizy KE – generował puste przebiegi, negatywnie wpływał na bezpieczeństwo drogowe, powodował korki i zatory na granicach oraz negatywnie wpływał na jakość powietrza – powiedział.

Zauważył, że wyrok TSUE to dobra wiadomość dla polskich firm transportowych, chociaż oczekiwania były większe.

– Model delegowania pracowników, jaki przewiduje pakiet mobilności, ma charakter dyskryminacyjny dla operatorów z Polski i innych państw naszego regionu, a ograniczenia dla kabotażu nie mają sensu z punktu widzenia funkcjonowania jednolitego rynku. Jeśli będzie taka okazja, to w tej kadencji PE i Komisji Europejskiej powinniśmy zrobić wszystko, żeby te przepisy zrewidować w jak najszerszym zakresie. Pakiet mobilności to przykład biurokracji, która tłamsi europejską gospodarkę. Apel o deregulację w UE, jaki formułuje między innymi raport (byłego szefa EBC Mario) Draghiego powinien dotyczyć także branży transportu drogowego i całego sektora usług. Mam nadzieję, że polska prezydencja w Radzie (UE) weźmie to hasło na sztandary i podejmie walkę o likwidację barier, jakie utrudniają dostęp do jednolitego ryku naszym firmom – powiedział Złotowski.

Pakiet mobilności zakłada m.in. obowiązkowe powroty do kraju zamieszkania po określonym okresie pracy za granicą, spanie w hotelach, a nie w kabinach ciężarówek, i poprawę jakości infrastruktury przy autostradach. Obejmuje przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników i reguluje kwestię czasu odpoczynku kierowców – czytamy w Polskiej Agencji Prasowej (PAP).

Kraje skarżące przepisy do TSUE argumentowały, że regulacje pakietu mobilności ograniczają wolność świadczenia usług na jednolitym rynku unijnym i wprowadzają dodatkowe, niepotrzebne obciążenia dla firm. Ich zdaniem szkodzą unijnym przewoźnikom drogowym – głównie małym i średnim przedsiębiorstwom. Państwa te oceniły, że rozwiązania zostały przygotowane w zupełnie innej rzeczywistości społeczno-ekonomicznej – tej sprzed pandemii COVID-19 – pisze PAP.

We wspólnym oświadczeniu opublikowanym w październiku 2020 r., w momencie złożenia skarg, grupa siedmiu krajów podkreśliła, że nowe przepisy prowadzą do „wypaczenia jednolitego rynku UE poprzez wprowadzenie sztucznych barier administracyjnych w funkcjonowaniu przedsiębiorstw transportu drogowego”. Ich zdaniem rozwiązania mają charakter protekcjonistyczny i prowadzą do wzrostu cen usług transportowych, a co za tym idzie, cen towarów w UE.

Państwa Europy Środkowo-Wschodniej uważają ponadto, że w przyjętych rozwiązaniach nie uwzględniono specyfiki geograficznej krajów członkowskich położonych na peryferiach UE.

Polska Agencja Prasowa / Mateusz Gibała

Wschodnioeuropejski hub energetyczny w uzgodnieniach

+ posts

a:0:{}

Europosłowie PO i PiS zamierzają pracować nad zmianą unijnych przepisów, które ich zdaniem dyskryminują firmy przewozowe. Te zapisy dobijają europejski sektor transportowy – oceniła Elżbieta Łukacijewska (PO), a Kosma Złotowski (PiS) wskazał, że to przykład biurokracji tłamszącej europejską gospodarkę – czytamy w Polskiej Agencji Prasowej (PAP).

Założeniem tzw. pakietu mobilności, przyjętego przez UE w 2020 roku, jest poprawa warunków pracy kierowców. Nakłada on nowe obowiązki na firmy, które posiadają flotę ciężarówek i zajmują się transportem towarów w Europie. Siedem krajów unijnych – Litwa, Bułgaria, Rumunia, Cypr, Węgry, Malta i Polska – wniosło do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na te przepisy, domagając się ich unieważnienia. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej mają wiele firm działających na tym rynku i zdominowały przewóz towarów ciężarówkami w UE. Rządy tych krajów argumentowały, że pakiet mobilności nie przyczyni się do poprawy warunków pracy kierowców, a raczej wypchnie ich firmy z rynków Europy Zachodniej, bo są bardziej konkurencyjne.

W wydanym w piątek wyroku TSUE oddalił skargi sześciu krajów, w tym Polski, na unijne przepisy. Stwierdził jednak nieważność obowiązku powrotu pojazdów do bazy przedsiębiorstwa transportowego co osiem tygodni. Polscy europosłowie wyrok określili jako „małe zwycięstwo”.

– Jeśli z jednej strony walczymy o ochronę środowiska, a z drugiej strony nakazujemy powrót pustej ciężarówki co osiem tygodni, to jest to absurd i TSUE to potwierdził. Lepiej późno niż wcale – powiedziała PAP europosłanka Łukacijewska, komentując wyrok. Dodała, że w Brukseli zabiega o przeprowadzenie oceny wpływu całego pakietu mobilności na konkurencyjność branży.

Jak wskazała, wkrótce w Parlamencie Europejskim odbędzie się przesłuchanie kandydata na nowego komisarza transportu i zamierza zadać mu pytanie o jego podejście do pakietu mobilności.

– Biorąc pod uwagę brak kierowców, wzrastające koszty funkcjonowania polskich i europejskich firm, jest niedopuszczalne, żeby przyjmować propozycje, które zamiast wspierać i pomagać, dobijają europejski sektor transportowy. Problemem jest też dumping (stosowany przez firmy) spoza UE – podkreśliła. Powiedziała, że innym absurdem pakietu mobilności jest obowiązek odpoczynku kierowców na parkingach, których po prostu nie ma.

Także w ocenie europosła Złotowskiego wyrok TSUE w sprawie pakietu mobilności to tylko częściowo dobra wiadomość.

– Cieszy fakt, że zniknie kosztowny absurd, jakim był obowiązek powrotu ciężarówki co osiem tygodni do państwa rejestracji. Od początku było wiadomo, że miał to być środek do administracyjnego ograniczenia konkurencji na europejskim rynku usług transportowych. Przepis ten nie miał żadnego uzasadnienia z punktu widzenia warunków pracy kierowców, a – jak potwierdziły analizy KE – generował puste przebiegi, negatywnie wpływał na bezpieczeństwo drogowe, powodował korki i zatory na granicach oraz negatywnie wpływał na jakość powietrza – powiedział.

Zauważył, że wyrok TSUE to dobra wiadomość dla polskich firm transportowych, chociaż oczekiwania były większe.

– Model delegowania pracowników, jaki przewiduje pakiet mobilności, ma charakter dyskryminacyjny dla operatorów z Polski i innych państw naszego regionu, a ograniczenia dla kabotażu nie mają sensu z punktu widzenia funkcjonowania jednolitego rynku. Jeśli będzie taka okazja, to w tej kadencji PE i Komisji Europejskiej powinniśmy zrobić wszystko, żeby te przepisy zrewidować w jak najszerszym zakresie. Pakiet mobilności to przykład biurokracji, która tłamsi europejską gospodarkę. Apel o deregulację w UE, jaki formułuje między innymi raport (byłego szefa EBC Mario) Draghiego powinien dotyczyć także branży transportu drogowego i całego sektora usług. Mam nadzieję, że polska prezydencja w Radzie (UE) weźmie to hasło na sztandary i podejmie walkę o likwidację barier, jakie utrudniają dostęp do jednolitego ryku naszym firmom – powiedział Złotowski.

Pakiet mobilności zakłada m.in. obowiązkowe powroty do kraju zamieszkania po określonym okresie pracy za granicą, spanie w hotelach, a nie w kabinach ciężarówek, i poprawę jakości infrastruktury przy autostradach. Obejmuje przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników i reguluje kwestię czasu odpoczynku kierowców – czytamy w Polskiej Agencji Prasowej (PAP).

Kraje skarżące przepisy do TSUE argumentowały, że regulacje pakietu mobilności ograniczają wolność świadczenia usług na jednolitym rynku unijnym i wprowadzają dodatkowe, niepotrzebne obciążenia dla firm. Ich zdaniem szkodzą unijnym przewoźnikom drogowym – głównie małym i średnim przedsiębiorstwom. Państwa te oceniły, że rozwiązania zostały przygotowane w zupełnie innej rzeczywistości społeczno-ekonomicznej – tej sprzed pandemii COVID-19 – pisze PAP.

We wspólnym oświadczeniu opublikowanym w październiku 2020 r., w momencie złożenia skarg, grupa siedmiu krajów podkreśliła, że nowe przepisy prowadzą do „wypaczenia jednolitego rynku UE poprzez wprowadzenie sztucznych barier administracyjnych w funkcjonowaniu przedsiębiorstw transportu drogowego”. Ich zdaniem rozwiązania mają charakter protekcjonistyczny i prowadzą do wzrostu cen usług transportowych, a co za tym idzie, cen towarów w UE.

Państwa Europy Środkowo-Wschodniej uważają ponadto, że w przyjętych rozwiązaniach nie uwzględniono specyfiki geograficznej krajów członkowskich położonych na peryferiach UE.

Polska Agencja Prasowa / Mateusz Gibała

Wschodnioeuropejski hub energetyczny w uzgodnieniach

+ posts

a:0:{}

Najnowsze artykuły

Rosną zapasy gazu w Europie

Nocne ataki ukraińskich dronów

W USA znów drożeje ropa