Według Goldman Sachs nowe porozumienie naftowe o cięciu wydobycia ropy naftowej jest prawdopodobne, ale nie ustabilizuje rynku i nie podniesie cen baryłki. Amerykanie będą ciąć wydobycie niezależnie od niego i też nie podniosą ceny ropy.
Szef działu commodities w Goldman Sachs Jeff Currie powiedział S&P Global Platts, że cięcia planowane na 10-15 mln baryłek to „za mało, za późno” w sytuacji, gdy spadek zapotrzebowania na ropę przez koronawirusa wynosi 26 mln baryłek dziennie.
Decyzja o ewentualnym powrocie do porozumienia naftowego grupy OPEC+ ma zapaść w trakcie jej spotkania 9 kwietnia. Dzień później odbędzie się szczyt G20 w sprawie kryzysu cen ropy. Według Curry’ego może dojść do zawarcia nowego porozumienia, które wpłynie na rynek razem z cięciami niezależnymi od układu, a wymuszonymi niską ceną ropy.
Największe cięcia nastąpią w USA, które zgromadziły już 30 mln baryłek rezerw w magazynach o pojemności 70 mln baryłek. Przypomniał także, że duża część krajów G20 może nie mieć motywacji do cięć ze względu na fakt, że są importerami ropy netto i korzystają na przecenie baryłki.
Analityk Goldman Sachs przestrzega, że znaczne cięcia wydobycia obecnie mogą być trudne do nadrobienia w przyszłości, bo niektóre złoża łupkowe trzeba będzie poddać ponownie hydraulicznemu szczelinowaniu w celu pobudzenia wypływu ropy ze złoża. Jego bank przewiduje z tego powodu spadek potencjału wydobywczego na świecie o 5 mln baryłek dziennie.
Goldman Sachs przewiduje spadek cen ropy do 20 dolarów za baryłkę w krótkim terminie i ponowny wzrost wartości do 55 dolarów w 2021 roku. Przekonuje, że amerykański sektor łupkowy wróci mimo to na rynek bo „można doprowadzić do bankructwo firmę, ale nie złoże”.
S&P Global Platts/Wojciech Jakóbik