Najważniejsze informacje dla biznesu

Turkish Stream ma klienta w UE. Węgry wspierają Gazprom w grze o Bałkany

Prorządowy dziennik turecki Daily Sabah podaje, że Węgry jako pierwsze zgłosiły zainteresowanie dostawami gazu z Rosji przez Turcję za pomocą gazociągu Turkish Stream oficjalnie zwanego TurkStream.

Węgry uzasadniają europejską odnogę

Zgłoszenie pojawiło się po publikacji oceny oddziaływania na środowisko (EIA) projektu. Zakłada on budowę gazociągu z Rosji do Turcji przez Morze Czarne o przepustowości 15,75 mld m sześc. z możliwością budowy drugiej nitki o analogicznej mocy w razie pojawienia się zainteresowania dostawami w Unii Europejskiej. Węgierski sygnał może mieć kluczowe znaczenie dla decyzji w tej sprawie.
Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto powiedział 4 października, że jego kraj jest zainteresowany dostawami drugą nitką Turkish Stream. W rozmowie w telewizji Rassija 24 powiedział, że jego kraj podpisał z rosyjskim Gazpromem dokument będący mapą drogową modernizacji węgierskiej infrastruktury gazowej na poczet dostaw z Turcji do 2019 roku. Wtedy także ma zostać ukończony turecki potok.

Węgry wybierają Rosję

Zapotrzebowanie na gaz ziemny na Węgrzech rośnie. Według Szijjarto wynosi obecnie 9 mld m sześc. rocznie. Źródłem dostaw może być Rosja, która dostarcza surowiec przez Ukrainę i Turcję. Według deklaracji rosyjskich szlak ukraiński może w przyszłości zostać porzucony lub stracić znaczenie na korzyść tureckiego oraz dostaw przez Morze Bałtyckie (Nord Stream 1 i 2). Być może dlatego Węgrzy chcą się zaangażować w Turkish Stream, który będzie alternatywnym szlakiem dostaw z Rosji.

Alternatywy to dostawy kaspijskie (Azerbejdżan i Turkmenistan) – według Węgrów na razie niedostępne dla nich, LNG z terminalu w Chorwacji (najwcześniej za dwa latam brakuje rewersu), rewers z Rumunii (nadal nie istnieje). Z tego względu Szijjarto przekonuje, że Węgry są skazane na umowę gazową z Rosjanami. Postanowili podpisać nowy kontrakt do 2021 roku. – ponieważ ani Stany Zjednoczone, ani Unia Europejska nie potrafiły w ostatnich latach w żaden sposób rozwinąć infrastruktury (…), to nie mamy innej możliwości, niż zawrzeć z Rosjanami umowę także na okres po 2021 roku”, by przynajmniej częściowo zaspokoić z rosyjskiego źródła nasze zapotrzebowanie na gaz – mówi.

Gra o Bałkany

W pierwotnych założeniach Turkish Stream miał osiągnąć przepustowość 63 mld m sześc. Jednak w toku negocjacji ze stroną turecką udało się ustalić, że pierwsza nitka o przepustowości 15,75 mld m sześc. zostanie wybudowana samodzielnie przez Gazprom. Dopiero drugą nitkę dofinansują Turcy, którzy dzięki niej mogliby zarabiać na przesyle. Jednak ta wymaga budowy odnogi odprowadzającej gaz z granicy tureckiej na rynki w Europie. Ten odcinek musi zatwierdzić Komisja Europejska. Mapa drogowa rozbudowy sieci przesyłowej na Węgrzech może być elementem przygotowań do budowy takiej odnogi.

Nie wiadomo jednak kto sfinansowałby odnogę Turkish Stream w Europie. Być może mógłby to zrobić Gazprom, ale wtedy pojawiłby się problem z prawem unijnym, który sprawił w przeszłości, że został zablokowany poprzednik tureckiego projektu, czyli South Stream. Zgodnie z prawem antymonopolowym dostawca gazu nie może zarządzać infrastrukturą z której korzysta. Tymczasem rosyjski gigant jest wyłącznym eksporterem gazociągowym surowca z Rosji.

Daily Sabah/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Turkish Stream z potoku w strumyczek. Turcja może ograć Rosję (ANALIZA)

Website | + posts

Prorządowy dziennik turecki Daily Sabah podaje, że Węgry jako pierwsze zgłosiły zainteresowanie dostawami gazu z Rosji przez Turcję za pomocą gazociągu Turkish Stream oficjalnie zwanego TurkStream.

Węgry uzasadniają europejską odnogę

Zgłoszenie pojawiło się po publikacji oceny oddziaływania na środowisko (EIA) projektu. Zakłada on budowę gazociągu z Rosji do Turcji przez Morze Czarne o przepustowości 15,75 mld m sześc. z możliwością budowy drugiej nitki o analogicznej mocy w razie pojawienia się zainteresowania dostawami w Unii Europejskiej. Węgierski sygnał może mieć kluczowe znaczenie dla decyzji w tej sprawie.
Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto powiedział 4 października, że jego kraj jest zainteresowany dostawami drugą nitką Turkish Stream. W rozmowie w telewizji Rassija 24 powiedział, że jego kraj podpisał z rosyjskim Gazpromem dokument będący mapą drogową modernizacji węgierskiej infrastruktury gazowej na poczet dostaw z Turcji do 2019 roku. Wtedy także ma zostać ukończony turecki potok.

Węgry wybierają Rosję

Zapotrzebowanie na gaz ziemny na Węgrzech rośnie. Według Szijjarto wynosi obecnie 9 mld m sześc. rocznie. Źródłem dostaw może być Rosja, która dostarcza surowiec przez Ukrainę i Turcję. Według deklaracji rosyjskich szlak ukraiński może w przyszłości zostać porzucony lub stracić znaczenie na korzyść tureckiego oraz dostaw przez Morze Bałtyckie (Nord Stream 1 i 2). Być może dlatego Węgrzy chcą się zaangażować w Turkish Stream, który będzie alternatywnym szlakiem dostaw z Rosji.

Alternatywy to dostawy kaspijskie (Azerbejdżan i Turkmenistan) – według Węgrów na razie niedostępne dla nich, LNG z terminalu w Chorwacji (najwcześniej za dwa latam brakuje rewersu), rewers z Rumunii (nadal nie istnieje). Z tego względu Szijjarto przekonuje, że Węgry są skazane na umowę gazową z Rosjanami. Postanowili podpisać nowy kontrakt do 2021 roku. – ponieważ ani Stany Zjednoczone, ani Unia Europejska nie potrafiły w ostatnich latach w żaden sposób rozwinąć infrastruktury (…), to nie mamy innej możliwości, niż zawrzeć z Rosjanami umowę także na okres po 2021 roku”, by przynajmniej częściowo zaspokoić z rosyjskiego źródła nasze zapotrzebowanie na gaz – mówi.

Gra o Bałkany

W pierwotnych założeniach Turkish Stream miał osiągnąć przepustowość 63 mld m sześc. Jednak w toku negocjacji ze stroną turecką udało się ustalić, że pierwsza nitka o przepustowości 15,75 mld m sześc. zostanie wybudowana samodzielnie przez Gazprom. Dopiero drugą nitkę dofinansują Turcy, którzy dzięki niej mogliby zarabiać na przesyle. Jednak ta wymaga budowy odnogi odprowadzającej gaz z granicy tureckiej na rynki w Europie. Ten odcinek musi zatwierdzić Komisja Europejska. Mapa drogowa rozbudowy sieci przesyłowej na Węgrzech może być elementem przygotowań do budowy takiej odnogi.

Nie wiadomo jednak kto sfinansowałby odnogę Turkish Stream w Europie. Być może mógłby to zrobić Gazprom, ale wtedy pojawiłby się problem z prawem unijnym, który sprawił w przeszłości, że został zablokowany poprzednik tureckiego projektu, czyli South Stream. Zgodnie z prawem antymonopolowym dostawca gazu nie może zarządzać infrastrukturą z której korzysta. Tymczasem rosyjski gigant jest wyłącznym eksporterem gazociągowym surowca z Rosji.

Daily Sabah/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Turkish Stream z potoku w strumyczek. Turcja może ograć Rosję (ANALIZA)

Website | + posts

Najnowsze artykuły